czwartek, 29 grudnia 2016

79. S. Meyer "KSIĘŻYC W NOWIU"

Ach! Ta literatura młodzieżowa mnie prześladuje. Niby nie czytam jej wiele, ale przeglądając ostatnie tygodnie na moim blogu, można bez problemu zauważyć, że pojawia się coraz więcej recenzji z jej udziałem. Super, gdy spotykam perełki takie jak choćby "Potomkowie". Tak dobrze jednak nie ma i trafiają się buble. Takiego "gniotka" zaprezentuję Wam dzisiaj, ponieważ obfituje on w niemal same wady, a zalet szukać z lupą.


Zapraszam na "Księżyc w nowiu" autorstwa Stephenie Meyer!


Bella obchodzi osiemnaste urodziny. Z tej okazji rodzina jej ukochanego postanawia urządzić małe przyjęcie. Kiedy dziewczyna tam przybywa dochodzi do niespodziewanego i oczywiście niechcianego wypadku w wyniku którego Edward postanawia zniknąć z życia Belli. Młoda Swan nie chce tego, zapiera się nogami i rękoma, ale wampir jest nieubłagany - zostawia ukochaną, tym samym rozpoczynając długi okres jej depresji. Nie będzie to jednak jedyny problem opuszczonej dziewczyny. Dookoła Forks zbierają się ciemne chmury, nie zwiastujące niczego dobrego.

Całą Sagę Zmierzch czytałam już kilka razy i zawsze to "Księżyc w nowiu" wydawał mi się najgorszym tomem. Nie wiem czemu, ale uważam nieśmiertelną rodzinę i ogólnie tę część uniwersum za najlepszy segment całości, a w drugiej odsłonie serii jej najzwyczajniej w świecie nie ma, co gwałtownie obniża moją ocenę. 

Bella - zawsze dla mnie obojętna - tym razem denerwowała swoimi nudnymi wynurzeniami, jakie, choć czasami układały się w zgrabne cytaty, ogólnie irytowały. Jej niezdecydowanie w połączeniu z osobą Jacoba Blacka nie mogło stworzyć niczego dobrego. Nudziłam się i zagotowywałam na zmianę, co kompletnie wybijało z rytmu i zniechęcało do lektury. Ożywiałam się na chwilę jedynie, gdy choć przemknął przez stronice jakikolwiek wampir, a takie momenty się zdarzały, ale dopiero w drugiej części książki, która jest zdecydowanie lepsza. 

Po raz kolejny fascynuje mnie historyczna strona całej opowieści. Zdecydowanie najlepszymi fragmentami "Księżyca w nowiu" są sceny, gdy pojawiają się lub są przypominani Volturi. Ten wątek od zawsze był jednym z najciekawszych. Podobał mi się również finał, do którego autorka poprowadziła nas bardzo sztampowym chwytem, ale sam w istocie jest bardzo udany. Cieszę się także, że autorka powiedziała nam nieco więcej o Alice Cullen, której postać uwielbiam. 

Mimo, iż "Księżyc w nowiu" nie jest lekturą wysokich lotów, czyta się ją bardzo szybko, ale nie bez chwil zażenowania. Niektóre rozwiązania, szczególnie te związane z Jacobem Blackiem, wydawały mi się po prostu śmieszne. Przynajmniej się ubawiłam, ale w gruncie rzeczy nie żałuję czasu spędzonego na lekturze. Śmieję się teraz sama z siebie, co "cudownego" widziałam w Sadze Zmierzch, będąc młodą i głupią. Teraz - z bagażem doświadczeń i okiem początkującej wciąż recenzentki - postrzegam ją jedynie jako przeciętną historię, jakich wiele na rynku. Nie polecam, nie zniechęcam - zdecydujcie sami.

Życzę miłego zaczytania!
A.

~*~
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2012
Stron: 488
Tłumaczenie: Joanna Urban
Ocena: 5/10

2 komentarze:

  1. Co prawda wypadłem już jakiś czas temu z bieżącego śledzenia literatury młodzieżowej, wiec moja wiedza na jej temat jest dość szczątkowa. No, ale nie na tyle żebym nie trafił na jakąkolwiek wiadomość o świecie sagi "Zmierzch". I choc znam ja raczej ze szczątkowego podglądania filmów, to widzę, że rozpala wyobraźnię nie tylko młodych ludzi. Jeśli film skusi ludzi do sięgnięcia po książkę, to serce się raduje! Mawiają, że z każdej książki można wyciągnąć jakąś naukę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę część dobre kilka lat temu, jednak nie zachwyciła mnie wtedy i zapewne gdybym przysiadła do niej ponownie, moja opinia nie uległaby zmianie. Najlepiej czytało mi się zdecydowanie Zmierzch.

    OdpowiedzUsuń