poniedziałek, 31 października 2016

PODSUMOWANIE PAŹDZIERNIKA 2016

Witam Was bardzo serdecznie na moim blogu:) Dziś postanowiłam podsumować ostatni miesiąc, jaki był bardzo udany, ponieważ mocno rozwinęłam swój blog..

A więc zaczynajmy! Chętni zobaczyć, co się zmieniło? Zapraszam do lektury:)

~*~
WPISY
W trakcie października pojawiło się:

* 11 RECENZJI

I. M. Pomiećko "Trauma" [1/10]
II. R. Kosik "Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi" [8/10]
III. A. Sapkowski "Chrzest Ognia" [9/10]
IV. J.K. Rowling "Harry Potter i Komnata Tajemnic" [10/10]
VI. M. Zackheim "Ostatni pociąg do Paryża" [5/10]
VIII. J.K. Rowling "Harry Potter i Więzień Azkabanu" [10/10]
IX. L. Bray "Zbuntowane Anioły" [6.5/10]
X. N. George "Lawendowy Pokój" [9.5/10]
XI. A. Jadowska "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" [10/10]


* 8 POSTÓW OKOŁO KSIĄŻKOWYCH

TAGi:

Filmowe Ekranizacje:

Inne:

~*~
OSIĄGNIĘCIA
Blog rozwija się w dużym tempie.

LICZBA ODSŁON: 12 403
LICZBA KOMENTARZY: 1100
Dziękuję z całego serca
za Wasze zaangażowanie!

Jestem bardzo dumna, ponieważ udało mi się uzyskać dwie poważne współprace recenzenckie z:




oraz



~*~
CO PLANUJĘ
W ciągu listopada pojawi się piętnaście wpisów (choć ich liczba może się powiększyć o niezapowiedziane treści), a będą się one ukazywały w takich dniach:

Recenzje:
02.11 O.S. Card "Gra Endera"
04.11 R. Foryś "Gambit Hetmański"
05.11 A. Lange "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu"
08.11 F. Palma "Mapa nieba"
10.11 J.K. Rowling "Harry Potter i Czara Ognia"
14.11 D. Pawłowski "Czarna Samica Kruka"
16.11 J. Green "Szukając Alaski"
20. 11 S. Meyer "Zmierzch"
22.11 M. Loureiro "Apokalipsa Z. Początek końca"
26.11 M. Puzo "Ojciec Chrzestny"
28.11 M. Loureiro "Apokalipsa Z. Mroczne dni"


Wpisy Około Książkowe:
06.11 Filmowe Ekranizacje - Harry Potter i Więzień Azkabanu
12.11 Jesienny TAG Książkowy
18.11 Filmowe Ekranizacje - Gra Endera
24.11 Pechowa Trzynastka - 13 ukochanych bohaterek

Sądzę, że pojawi się jeszcze TBR, ale nie potrafię określić kiedy:)

~*~
To już wszystko na dziś:)

Podoba Wam się tego rodzaju informacyjny wpis? Macie jakieś propozycje dotyczące bloga? Może coś powinnam zmienić? Zapraszam do dyskusji w komentarzach:)
Pozdrawiam,
A.

niedziela, 30 października 2016

KSIĄŻKOHOLICZKA W KINIE #1 Wołyń

Dziś postanowiłam rozpocząć nową serię na blogu. Będzie nieco odbiegała od książek, ale ja i tak piszę o szeroko pojętej kulturze, a nie tylko o literaturze. Dość często bywam w kinie na filmach nie tylko będących ekranizacjami. Wywołują u mnie one masę emocji i dlatego uznałam, że warto Wam napisać własną opinię o owych obrazach.

Pierwszym filmem, jaki Wam zrecenzuję jest "Wołyń" w reżyserii wspaniałego Wojciecha Smarzowskiego. Film bardzo głośny, brutalny i potrzebny - tak potrzebny, mimo tego, iż wiele osób mówi: "to rozdrapywanie ran". Życzę dobrej lektury.

Fabuła obrazu przenosi nas oczywiście na Wołyń, tuż przed drugą wojną światową, kiedy to owe ziemie należały wciąż do Polski. Poznajemy Zosię - młodą polską chłopkę, która właśnie celebruje wraz z rodziną zaślubiny swojej siostry. Sama też jest szaleńczo zakochana w młodym Ukraińcu, ale niestety zostaje wydana za mąż za dużo starszego od niej wdowca, bogatego sołtysa wsi. Film toczy się w miarę spokojnie, ale napięcie narasta, by wybuchnąć w momencie ludobójczego ataku na Polaków.

Film wbił mnie w fotel. Dosłownie. I nie tylko ze względu na drastyczne sceny ale na sam sposób realizacji i mocny psychologiczny wydźwięk. To ostatnie pojawiło się dopiero kilka godzin po wyjściu z kina i spowodowało, że nie miałam ochoty robić zupełnie nic, tylko myśleć nad tym, co zobaczyłam.

Zdecydowanie wielką zaletą "Wołynia" jest świetna gra aktorska, sprawiająca że z zaciekawieniem obserwujemy losy bohaterów i tak, jak oni, czujemy pod skórą dziwne napięcie. Szczególne oklaski należą się Michalinie Łabacz za główną rolę Zosi Głowackiej-Skiby. Już przed seansem wiedziałam, iż jest to jej kinowy debiut i nie spodziewałam się tak dobrze odegranych kwestii. Ta młoda aktorka ma szansę zostać jedną z najlepszych w młodym pokoleniu. Na większą uwagę i zachwyt zasługują także "starzy wyjadacze": Arkadiusz Jakubik - Maciej Skiba, Jacek Barciak - Głowacki, Izabela Kuna - Głowacka oraz Lech Dyblik - Hawryluk. To dzięki nim ta historia jest tak bardzo przejmująca i przerażająca za razem.

Jestem również pod ogromnym wrażeniem młodych aktorów. Niektóre dzieci, jakie wystąpiły w filmie, nie mają nawet pięciu lat, a tak niesamowicie sobie poradziły. Mam wielki szacunek, do ludzi, którzy przygotowali je do tak trudnej roli.

Muszę przyznać, że jestem zachwycona pracą kamery Piotra Sobocińskiego. Stworzył istną syntezę swojego indywidualnego stylu oraz tej charakterystycznej wizji pana Smarzowskiego. Mamy wobec tego długie ujęcia z mocno ruchliwą kamerą, szczególnie gdy obserwujemy bawiące się dzieci, jak i szybkie, dynamiczne, pomiędzy którymi mija w fabule czasami nawet sporo czasu. Wiem, iż większości nieobytych z tego typu montażem mogło się to nie podobać, ale dla mnie to mistrzostwo świata. Dzięki takiemu zabiegowi obraz zyskał jeszcze większą głębię. Widz musi myśleć na seansie i dopowiadać sobie w głowie pominięte sceny.

Na plakacie jest napisane, że to film "o miłości w nieludzkich czasach". Troszeczkę się z tym nie zgodzę, ponieważ miłości jest tam niewiele. Pojawia się jedynie w pierwszej (tej spokojniejszej) części filmu. Mimo to, uważam, że to ciekawy wątek, choć w zły - według mnie - sposób rozwiązany. Chciałabym zobaczyć tego ukraińskiego chłopca w zgoła innej roli, ale niestety nie dane mi było tego zobaczyć, a szkoda.


Ale przejdźmy już do najważniejszych scen w filmie, czyli owego punktu kulminacyjnego. Powiem Wam, że spodziewałam się, iż sceny mordu wywołają we mnie większe obrzydzenie, a ja byłam po prostu zaszokowana i nic więcej, nawet nie tym okropieństwem, jakie musieli kiedyś przeżywać, a na tym... czym trzeba być, by skazywać ludzi na takie cierpienie. Ukraińcy mogli po prostu strzelać im w głowy, jak Niemcy w Katyniu, a nie tak bestialsko się znęcać. Pod tym względem obraz miażdżył mi psychikę. Nie polecam go osobom o dużej wrażliwości na krzywdę innych i widoki sadystycznych scen.

Największe wrażenie zrobiła na mnie wtedy oprawa muzyczna. Gdy rozpoczynały się mordy muzyki nie było, a jedynie jeden wysoki dźwięk, który tak bardzo wwiercał się w psychikę, że nie dało się oderwać wzroku od okrucieństwa Ukraińców. Po prostu powieki nie chciały się zamknąć. Coś niesamowitego. Miałam wtedy wrażenie, iż serce mi się zatrzymało. Siedziałam w bezruchu i nie oddychałam, po prostu patrzyłam. "Wołyń" jest doskonałym przykładem filmu, jak powinno wykorzystywać się w nim odpowiednio dobraną ścieżkę dźwiękową. Nawet hollywoodzkie produkcje powinny się od niego uczyć.



We wtorek byłam w kinie. Dziś mamy niedzielę, a ja wciąż z drżącym sercem myślę o całym filmie. Jestem ogromnie poruszona i nawet nie wiem, czy napisałam wszystko, co chciałam Wam przekazać na temat tego obrazu. Przeglądając Filmweb w poszukiwaniu suchych informacji o "Wołyniu" dowiedziałam się, że powstał on w oparciu o opowiadanie Stanisława Srokowskiego "Nienawiść". Koniecznie będę musiała je przeczytać. Żałuję, że nie zrobiłam tego przed seansem, choć długo przygotowywałam się do tego, co mam zobaczyć. Między innymi przeczytałam kilka artykułów oraz wysłuchałam świadectw ocalonych. Tym, którzy chcą iść na "Wołyń" polecam zrobić to samo. To bardzo ułatwia odbiór dzieła. Na samym dole znajdziecie film z nagraniem radiowym rozmowy z panią Ireną Ostaszewską - miała sześć i pół roku, gdy przeżyła tę okropną tragedię. Według mnie jest to najbardziej poruszające opowiadanie o bestialstwie banderowców. 

Podsumowując - wielu ludzi mówi, że już nigdy tego filmu nie obejrzy. Ja to zrobię. Nie, nie jestem masochistką, ale chociaż tak będę mogła pokazać pamięć o wielu polskich ofiarach na Wołyniu.

Tytuł oryginalny: "Wołyń"
Rok:  2016
Budżet: (brak danych)
Reżyser: Wojciech Smarzowski
Scenarzysta: Wojciech Smarzowski
Muzyka: Mikołaj Trzaska
Czas trwania: 2 godz. 30 min.
Moja ocena: 10/10
A Wy co o nim sądzicie?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Pozdrawiam i miłego seansu, 
A.
UWAGA!!!
Chciałabym powiedzieć, że nie jestem żadną ekspertką w temacie filmografii i oceniam ekranizacje bardzo subiektywnie. Dlatego nie pragnę nikogo zdenerwować ani obrazić moją opinią. Nie uważam się za osobę wszechwiedzącą w tym temacie. Pasjonuję się kinem i opisuję je tak, jak widzę:) 
Zdjęcia i informacje zostały zaczerpnięte z portalu http://filmweb.pl

Wysłuchajcie tego proszę - to tylko trzydzieści minut Waszego czasu, a pamięć dla ofiar tej tragedii.

sobota, 29 października 2016

TAG #16 Smurfowy TAG Książkowy


Witam Was bardzo serdecznie po raz kolejny na moim blogu:) Dziś przed Wami bardzo nietypowy i sympatyczny TAG:) Mam tylko jedno kontrolne pytanie - kto z Was oglądał Smurfy w dzieciństwie? :) Pochwalcie się w komentarzu i miłego zaczytania!:)

~*~

Leniwy Smerf
Wybierz książkę, podczas której czytania prawie zasnąłeś.


Taką książką są oczywiście "Chłopi" W. Reymonta. Nienawidzę z całego serca tej lektury. Jedyne, co mnie przy niej trzymało to zabawny wątek Jagny.



Próżny Smerf
Wybierz postać, która dba o swój wygląd.




Jedyna postać, jaka wpadła mi w tym miejscu do głowy to Effie Trinket z "Igrzysk Śmierci". Ona zawsze musiała wyglądać wspaniale i dbała wielce o swoje stroje, makijaż i fryzurę:)




Żartobliwy Smerf
Wybierz postać, która robi kawały i ciągle się wygłupia.



W tym miejscu nie mogłabym powiedzieć o nikim innym jak o George'u i Fredzie Weasley. Oni zawsze robią wszystkim jakieś psikusy, a są przy tym tacy wspaniali:)





Mózgowy Smerf
Wybierz postać, która kocha książki.



Postacią, która lubi książki jest oczywiście mój wspaniały Tyrion Lannister. To mój ulubiony bohater z "Gry o Tron":)






Harmonijny Smerf
Wybierz postać, która lubi śpiewać lub dobrze śpiewa.




Tutaj przytoczę postać Edwarda Cullena z jakże wzbudzającej kontrowersje Sadze "Zmierzch" S. Meyer. Edward grał na fortepianie oraz śpiewał.






Smerfetka
Wybierz swoją ulubioną postać żeńską.



Ojej... Tutaj mogłabym przedstawić wiele bohaterek, ponieważ nie mam swojej ulubionej. W listopadzie opublikuję kolejną Pechową Trzynastkę, w której pokażę Wam 13 ukochanych damskich postaci. Możecie być pewni, że pojawią się tam na pewno: Yennefer z Vengerbergu, Scarlett O'Hara, Hermiona Granger i Bellatrix Lestrange.




Ty jako Smerf...?

Jeśli byłbyś smerfem, jakie byłoby Twoje imię i osobowość?



Sądzę, że moje imię brzmiałoby Smerf Książkoholik oraz byłabym otoczona ogromnymi stosami książek, które wciąż by rosły i rosły... Ba! Mój domek byłby z nich zbudowany:)






~*~
To już wszystko na dziś!
Mam nadzieję, że TAG Wam się podobał:)
Pozdrawiam,
A.



piątek, 28 października 2016

51. A. Jadowska "DZIEWCZYNA Z DZIELNICY CUDÓW"

Muszę przyznać, że nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu nadejdzie dzień recenzji książki, jaką chcę Wam dziś zaprezentować. Fakt, że pochodzi ze współpracy recenzenckiej jeszcze bardziej powiększa moją ekscytację. Dlatego nie myślcie o mnie źle, jeśli będę mówiła o niej w samych superlatywach, Ona zdecydowanie na to zasługuje.

Zapraszam na recenzję "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów"!:)

Akcja powieści dzieje się w alternatywnych dwóch miastach - Warsie i Sawie - przedzielonych Wisłą. Brzmi znajomo, prawda? Wars jest okrutnym i surowym miejscem a Sawa kipi egzotyką, w której kryją się szpony niejednej bestii. Wokół tych nadzwyczajnych terenów żyje Nikita - ale to nie jest jej prawdziwe imię - to miano jedno z wielu. Nikita jest Cieniem, załatwia za ludzi pewne problemy, którym oni sami nie potrafią do końca sprostać. Jest też Robin - przysłany przez Matkę - niby przyjazny, niby pomocy, ale zbyt tajemniczy by w pełni mu zaufać. Nikita odwiedza Dzielnicę Cudów - niezwykłe miejsce, zastygnięte w latach 30. XX wieku. Ktoś porwał młodą artystkę ze znanego lokalu. Kobieta podejmuje się zadania, choć nie zdaje sobie sprawy że to zaprowadzi ją tam, gdzie zdecydowanie nie chciałaby dotrzeć.

Uwielbiam tę książkę! Sięgając po "Dziewczynę z Dzielnicy Cudów", nie spodziewałam się przeżyć tak wspaniałej przygody. Kocham w niej wszystko - miejsce akcji główną bohaterkę, klimat, język... Pani Jadowska jest fenomenalna!

Zacznijmy jednak od początku - powieść porwała mnie w swój świat już od pierwszego zdania, ba, od pierwszego słowa. Wprost nie mogłam się oderwać. Autorka pisze w pewien hipnotyzujący sposób, jaki sprawia że nie mamy choćby najmniejszej ochoty przerwać lektury. "Dziewczyna..." jest pełna świetnych opisów, przezabawnych dialogów i ciągłych zwrotów akcji. Nie pozwala się nudzić:)


Wszystko okraszają jeszcze doskonale wykreowani bohaterowie.  Nie znajdziecie tu zbędnych czy niepełnokrwistych postaci. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem każdej z nich. W doskonały sposób wypełniają ten fantastyczny, w swojej magii i brutalności, świat. Najwięcej zachwytu wzbudziła we mnie oczywiście protagonistka - Nikita to bohaterka bardzo charyzmatyczna i skrywająca wiele tajemnic. Kiedy odłożyłam powieść na półkę, miałam wrażenie, że nadal ma przede mną wiele sekretów, które zapewne odkryję przy okazji czytania kolejnych tomów z serii. Wraz z Robinem tworzą wzajemnie uzupełniającą się całość.

Muszę przyznać, że książka kilka razy mocno mnie zaskoczyła, w żaden sposób nie mogłam przewidzieć, co będzie dalej. Sukcesywnie wszystkie moje teorie legły w gruzach, ale to pozwoliło mi przeżyć niesamowite katharsis, a tego właśnie oczekuję od literatury - wielkich emocji, wbijających w fotel. Żałuję tylko, że to dopiero moja pierwsza książka tej autorki (wielu znawców gatunku uzna to za żart;D), ale po "Dziewczynie z Dzielnicy Cudów" wiem, że muszę sięgnąć po inne jej pozycje. W oczekiwaniu na drugi tom Serii o Nikicie może uda mi się zapoznać z choć jedną częścią tej o Dorze Wilk. Już jednak chciałabym zagłębić się po raz wtóry we wspaniałym alternatywnym obrazie Warszawy:)




Pragnę również wspomnieć, jak ta książka jest pięknie wydana. Bardzo podoba mi się okładka oraz śliczne grafiki, które można znaleźć wewnątrz. Rzadko spotyka się takie perełki. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą w taki sam sposób cieszyły moje oko:)







Podsumowując - tego właśnie oczekiwałam! Jestem zachwycona lekturą i już nie mogę się doczekać kolejnych tomów przygód Nikity. Wszystkim Wam polecam tę pozycję. Pani Jadowska pisze doskonale:)

Życzę miłego zaczytania!
A.

ZA KSIĄŻKĘ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SQN!

~*~
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2016
Stron: 320
Ocena: 10/10

czwartek, 27 października 2016

50. N. George "LAWENDOWY POKÓJ"

Miłość nigdy nie była tematem, jaki jakoś szczególnie kochałam w książkach. Nie wiem czemu ale nie rozklejają mnie romantyczne opisy uczuć i wyznań zakochanych, choć wielu innych czytelników tonie przy nich w łzach. Jakoś mało we mnie tego typu wrażliwości. Dlatego omijałam tytuły obfitujące w tego typu zabiegi fabularne.

Dziś zaprezentuję Wam książkę, którą zapewne zignorowałabym szybko, ponieważ już na okładce zwraca na siebie słowo "miłość", ale jednak po nią sięgnęłam ze względu na ukochaną Francję. I dobrze, ponieważ to jedno z największych zaskoczeń tego roku.

Zapraszam na "Lawendowy pokój" Niny George:)

Głównym bohaterem jest Jean Perdu, nietypowy człowiek, który posiada księgarnię o dźwięcznej nazwie "Apteka Literacka" i co ciekawe, znajdującą się na łódce przycumowanej na Sekwanie. Ten wyjątkowy księgarz w jeszcze bardziej przedziwny sposób prowadzi swój handel - nie sprzedaje książki, takiej jaką chce klient, a taką jakiej potrzebuje. Traktuje je jak lekarstwa, których potrzebują ludzie, choć sam takiego poszukuje, po traumatycznych przeżyciach sprzed kilku lat, 

Ta historia porwała mnie z siłą pędzącego rollercoastera. Sama nie spodziewałam się, że już po kilku pierwszych stronach dam się wciągnąć w niebanalną historię. Autorka pisze świetnie, bardzo dojrzale i mądrze - dokładnie wstrzeliła się w mój gust. Zawsze bałam się, iż w książkach u miłości znajdę bardzo luźny styl i język i tutaj mile się zaskoczyłam, co z resztą bardzo mnie cieszy. Bowiem "Lawendowy pokój" to powieść piękna, kompletna i skłaniająca do refleksji. A ja Wam zaraz to pokażę:)

Przede wszystkim - bohaterowie są ukazani w sposób tak artystyczny, niemal poetycki, a jednocześnie nie brak im realizmu. Bardzo polubiłam Jeana Perdu, choć nie pokochałam, ale uważam go za świetnego protagonistę. Nade wszystko podobała mi się jego wizja świata i już od samego początku pragnęłam odkryć bolesne tajemnice tego księgarza. 

Obraz Paryża również wiele mnie zachwycił w tej powieści. Trudno znaleźć we współczesnej literaturze tak wspaniale przedstawionego miejsca akcji, jakim niewątpliwie jest Miasto Świateł i Miłości. W trakcie lektury miałam bez przerwy ochotę zrobić sobie taką wycieczkę po lokacjach w jakich bywał Jean Perdu i chciałam znaleźć jego barkę Lulu i zapytać bohatera, jaka książka uleczyłaby moją duszę.

Nade wszystko warto przeczytać "Lawendowy pokój", ponieważ to książka o książkach. Czy książkoholicy nie kochają tego motywu. W moim mniemaniu jest najwspanialszy. Trzeba mieć ogromny talent, by w zachwycający sposób napisać przejmującą historię o, w dużej mierze, literaturze. Nina George z pewnością ma ten dar.

Muszę Wam jeszcze napisać, że jestem pod ogromnym wrażeniem zakończenia powieści. Nie spodziewałam się takiego finału, tym bardziej tak bardzo zmuszającego do refleksji. Coś pięknego. 

Książkę polecam każdej kobiecie - sądzę, że historia przedstawiona przez autorkę bardzo, ale to bardzo Wam się spodoba. Panowie też nie będą zawiedzeni, ponieważ wielu z Was może się utożsamiać z głównym bohaterem. Zachęcam do przeczytania!:)

Życzę miłego zaczytania!
A.

~*~
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2014
Stron: 344
Tłumaczenie: Paulina Filippi-Lechowska
Ocena: 9.5/10

wtorek, 25 października 2016

49. L. Bray "ZBUNTOWANE ANIOŁY"

Są takie książki, które nie przetrwały u mnie próby czasu - kiedyż bardzo mnie zachwyciły, a teraz nudzą lub wręcz irytują. Niewiele jest takich pozycji, ale się niestety zdarzają. Dziś zaprezentuję Wam drugi tom takiej właśnie serii, jaka obecnie nie wywołała we mnie żadnych emocji.

Zapraszam na recenzję "Zbuntowanych Aniołów" Libby Bray!:)

Akcja powieści dzieje się w kilka miesięcy po zakończeniu tragicznych wydarzeń końca tomu pierwszego. Obserwujemy przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, dziewczętom udziela się świąteczny nastrój. Oczywiście wszystko to to tylko pozory...

Jest tylko jedna rzecz jaka podobała mi się w tej powieści i czyni ją zgoła delikatnie lepszą od poprzedniczki - Libba Bray w dość zgrabny sposób przeniosła miejsce akcji z Akademii Spence na londyńskie salony. Wreszcie pojawiło się nieco autentycznych faktów z życia ludzi w wiktoriańskiej Anglii. Miło mi było obserwować nasz bohaterki na balach i innych wszelakich rautach. Ciekawe były również wątki romantyczne. Co ciekawe, autorka przedstawiła również opozycję do tych jakże ciekawych i zgoła wesołych wydarzeń. Pokazała, jak bardzo powierzchowność może się różnić od tego, co naprawdę kryje się we wnętrzu - rodziny z renomowaną opinią, tak na prawdę są patologicznymi gromadami.
A teraz co nie wzbudziło mojej sympatii... Hmmm... Przede wszystkim nadal nie znalazłam w żadnej z bohaterek jakiejś cechy, która sprawiłaby, bym jej kibicowała i jaka utrzymałaby mnie  przy tej opowieści. Niby poznajemy więcej tajemnic naszej kobiecej "paczki", ale koleżanki Gemmy zaczynały mnie już powoli denerwować swoim egoistycznym podejściem do życia. Sama protagonistka robiła dla nich wszystko, a one chciały tylko z tego korzystać. Uważam, że pani Bray powinna mocniej zarysować coraz większą zmianę Pippy, przebywającej w Międzyświecie. Wtedy mogłoby być naprawdę dobrze:)

Książka miała kilka zwrotów akcji, których się nie spodziewałam, ale oprócz nich toczyła się bardzo jednostajnie, co nie zawsze mi się podobało. Autorka była nieco zagubiona w swojej własnej fabule - nie wiedziała, czy ma się bardziej skupić na paranormalnych wątkach, czy na tych obyczajowych - moim zdaniem. Dlatego dostałam taki "przeplataniec", trochę tego, trochę tamtego. Nie muszę Wam powtarzać po raz kolejny, że to nie wzbudza mojej sympatii. Lubię czysty ciąg akcji w powieściach.


Podsumowując - nie zniechęcam. Znam ludzi, którzy obecnie są bardzo zadowoleni z lektury "Zbuntowanych aniołów". Na mnie po prostu ta kontynuacja nie zrobiła większego wrażenia.

Życzę miłego zaczytania!
A.

~*~
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2010
Stron: 488
Tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
Ocena: 6.5/10

poniedziałek, 24 października 2016

BOOKHAUL #4


Witam po raz kolejny na moim blogu:) Dziś zaprezentuję Wam książki, które niedawno udało mi się nabyć: te za sprawą nowych współprac recenzenckich, z własnych zakupów oraz na drodze konkursu. Życzę miłej lektury:)

~*~

Wpierw pokażę Wam moje nowinki od Wydawnictwa Oficynka oraz od Wydawnictwa SQN.











Tę pozycję otrzymałam o Oficynki. Zapowiada się ciekawa, nieco niszowa pozycja. Niebawem przeczytam:)


















Kolejną książkę otrzymałam od Wydawnictwa SQN. Jest to wspaniale wydane "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu", Bardzo chciałam mieć tę książkę, dlatego jestem bardzo zadowolona z podjętej współpracy:)








Ostatnią recenzencką pozycją jest "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów". Książka według mnie jest niesamowicie wydana. Poniżej możecie zobaczyć jakie prześwietne grafiki znajdują się w jej wnętrzu. Sama powieść również jest zjawiskowa, zdążyłam już ją pochłonąć:)



























Teraz przejdziemy do książek przeze mnie zakupionych w ostatnim czasie:)




























Wszystkie te książki kupiłam na promocjach w Księgarni Wydawnictwa Znak.


A teraz pora na książkę wygraną w konkursie. 









Konkurs odbył się na BelikovBookBlog (Odwiedźcie go koniecznie. To świetne miejsce!)i udało mi się uzyskać "Krwawy Południk" Cormaca McCarthy'ego!:)











~*~


A tak prezentują się moje zdobycze:)

~*~
Życzę miłego zaczytania!
A.

niedziela, 23 października 2016

PECHOWA TRZYNASTKA (Edycja V), czyli 13 ukochanych męskich bohaterów:)


Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym zestawieniu Pechowej Trzynastki. Dziś zaprezentuję Wam moich ulubionych bohaterów płci męskiej, więc na pewno będzie intrygująco. Zapraszam i miłej lektury!:) Kolejność przypadkowa!

~*~

1. CHRISTIAN LEITNER

Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Remigiusz Mróz stworzył wspaniałego bohatera, jakim zachwycałam się nie raz i nie dwa:)

2. RHETT BUTLER


























Ten szarmancki dżentelmen z powieści Margaret Mitchell zdobył moje serce od pierwszego zdania, jakie pojawiło się o nim w książce.

3. ALEKSIEJ WROŃSKI
























Wielokrotnie o nim wspominałam - młody, przystojny, a do tego oficer, Mam słabość do wojskowych w literaturze (i nie tylko;D),

4. ROBERT D'ARTOIS

Tego pana pokochałam za jego surowość i bezwstydne zachowanie. Mężczyzna bardzo intrygujący:)

5. TOM RIDDLE












Jak już wspominałam w recenzji filmu i książki "Harry Potter i Komnata Tajemnic" musiałabym się zastanowić , czy przypadkiem nie przeszłabym na "ciemną stronę mocy", gdybym spotkała Toma Riddle w świecie J. K. Rowling. Jest niezwykle charyzmatyczny, a jego inteligencja jest zatrważająca:)



6. PIOTR PEVENSIE
























Piotra polubiłam za niezwykłą odwagę, jaką pokazał w Narnii. Uważam, że to jeden z najlepiej wykreowanych bohaterów.

7. GERALT Z RIVII















Geralt, to Geralt. Nawet nie ma co tłumaczyć. Niezwykły bohater - nieustraszony zabójca potworów, zdobywca kobiecych serc:)






8. IAN MAARYKAS
























Tutaj jest podobnie, jak z Piotrem Pevensie - niezwykła odwaga i rycerski kunszt:)

9. FITZWILLIAM DARCY
























Bo kto nie kocha pana Darcy'ego niech pierwszy rzuci kamień!:D

10. KORDIAN ORYŃSKI

Muszę przyznać, że na początku Zordon wydawał mi się być takim nieco ciapowatym bohaterem, jak Staszek Zaniewski z poczatków trylogii Parabellum, ale potem zmieniłam o nim zdanie. To na prawdę bardzo zabawna i ciekawa postać.

11. JASPER HALE



















Mówiłam już, że mam wielką słabość do wojskowych? Jasper Hale był świetnym konfederackim oficerem podczas swojego ludzkiego życia. Po za tym to jedna z dwóch postaci, która w pełni udała się Meyer - należy do nich również Alice.

12. GEORGES DUROY












Kto by nie kochał tego bezwstydnika i egoistę?:) Doskonały bohater, dla którego można stracić głowę,


13. TYRION LANNISTER
























A tego pana pokochałam niemal od razu, gdy pojawił się na kartach powieści G. R. R. Martina. Lubię jego humor, dystans i miłość do książek, Tyrion jest świetny:)

~*~

To już wszystko na dziś:) Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał. Oczywiście czekam na Wasze typy:)

Pozdrawiam!
A.