Są takie książki, które nie przetrwały u mnie próby czasu - kiedyż bardzo mnie zachwyciły, a teraz nudzą lub wręcz irytują. Niewiele jest takich pozycji, ale się niestety zdarzają. Dziś zaprezentuję Wam drugi tom takiej właśnie serii, jaka obecnie nie wywołała we mnie żadnych emocji.
Zapraszam na recenzję "Zbuntowanych Aniołów" Libby Bray!:)
Akcja powieści dzieje się w kilka miesięcy po zakończeniu tragicznych wydarzeń końca tomu pierwszego. Obserwujemy przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku, dziewczętom udziela się świąteczny nastrój. Oczywiście wszystko to to tylko pozory...
Jest tylko jedna rzecz jaka podobała mi się w tej powieści i czyni ją zgoła delikatnie lepszą od poprzedniczki - Libba Bray w dość zgrabny sposób przeniosła miejsce akcji z Akademii Spence na londyńskie salony. Wreszcie pojawiło się nieco autentycznych faktów z życia ludzi w wiktoriańskiej Anglii. Miło mi było obserwować nasz bohaterki na balach i innych wszelakich rautach. Ciekawe były również wątki romantyczne. Co ciekawe, autorka przedstawiła również opozycję do tych jakże ciekawych i zgoła wesołych wydarzeń. Pokazała, jak bardzo powierzchowność może się różnić od tego, co naprawdę kryje się we wnętrzu - rodziny z renomowaną opinią, tak na prawdę są patologicznymi gromadami.
A teraz co nie wzbudziło mojej sympatii... Hmmm... Przede wszystkim nadal nie znalazłam w żadnej z bohaterek jakiejś cechy, która sprawiłaby, bym jej kibicowała i jaka utrzymałaby mnie przy tej opowieści. Niby poznajemy więcej tajemnic naszej kobiecej "paczki", ale koleżanki Gemmy zaczynały mnie już powoli denerwować swoim egoistycznym podejściem do życia. Sama protagonistka robiła dla nich wszystko, a one chciały tylko z tego korzystać. Uważam, że pani Bray powinna mocniej zarysować coraz większą zmianę Pippy, przebywającej w Międzyświecie. Wtedy mogłoby być naprawdę dobrze:)
Książka miała kilka zwrotów akcji, których się nie spodziewałam, ale oprócz nich toczyła się bardzo jednostajnie, co nie zawsze mi się podobało. Autorka była nieco zagubiona w swojej własnej fabule - nie wiedziała, czy ma się bardziej skupić na paranormalnych wątkach, czy na tych obyczajowych - moim zdaniem. Dlatego dostałam taki "przeplataniec", trochę tego, trochę tamtego. Nie muszę Wam powtarzać po raz kolejny, że to nie wzbudza mojej sympatii. Lubię czysty ciąg akcji w powieściach.
Podsumowując - nie zniechęcam. Znam ludzi, którzy obecnie są bardzo zadowoleni z lektury "Zbuntowanych aniołów". Na mnie po prostu ta kontynuacja nie zrobiła większego wrażenia.
Życzę miłego zaczytania!
A.
~*~
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2010
Stron: 488
Tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
Tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
Ocena: 6.5/10
Książka wydaje się być całkiem ciekawa, chociaż nie jestem pewna czy ta historia porwałaby mnie do tego stopnia, że chętnie wróciłabym do niej za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńJuż czytałam jedną książkę tej autorki i szału nie było. Jednak może kiedyś przeczytam i tę pozycję, ale nie będę mieć, co do niej wielkich oczekiwań. Pozdrawiam! ;-)
OdpowiedzUsuńOsobliwe Delirium
Sama nie lubię recenzować książek z kolejnych części jakiś tam serii, bo można zrobić spoiler i lipa :D Jak widzę tutaj z komentarzy książkę odbiera się... tak po prostu, no jest, można przeczytać i tyle. Możliwe, że sama ją przeczytam, aby wyrobić sobie swoje zdanie, bo chyba tak jest najlepiej! :)
OdpowiedzUsuńOpis zapowiada się dobrze. Może bym zaryzykowała i przeczytała.
OdpowiedzUsuńWtedy też bym mogła się wypowiedzieć. Jak na razie jestem na TAK.
Pozdrawiam x
Zapraszam na nowości :) http://polecam-goodbook.blogspot.com/