niedziela, 12 lutego 2017

102. M. Grant "FEED"

Książki post apokaliptyczne zawsze miały ogromne miejsce w moim sercu. Uwielbiam czytać o tym, jak świat popada w ruinę, a ludzie giną zarażeni jakąś tajemniczą chorobą, zamieniającą ich w łaknące mięsa potwory lub zabici śmiertelną dawką promieniowania. Brzmi to trochę makabrycznie, ale kocham moment, gdy mogę obserwować apokalipsę, przedstawioną na kartach powieści. 



Zapraszam na recenzję pozycji krążącej wokół owej tematyki - "Przegląd Końca Świata. Feed" Miry Grant!:)

Książka przenosi nas o swego rodzaju alternatywnej rzeczywistości, gdzie w 2014 roku wynaleziono lek na raka. Zapłacono jednak za to najwyższą cenę, bowiem rozpowszechnił się niezwykle groźny wirus. Ludzie nie chcieli uwierzyć, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo, a ofiar było coraz więcej. Właściwa akcja rozpoczyna się dwadzieścia lat po tym wydarzeniu. George i Shaun Masonowie są niezwykle zdolnymi blogerami, którzy zajmują się opisywaniem trudnej dla wszystkich rzeczywistości. Niebawem udaje im się wygrać swego rodzaju konkurs i uczestniczyć w niezwykle emocjonującej rozgrywce o fotel prezydencki jako reporterzy jednego z kandydatów. Nie zdają sobie sprawy, ile problemów im to przyniesie.

Muszę przyznać, że na początku taki nowy sposób przestawienia inwazji zombie niezwykle mi się spodobał. Podchodziłam do tej lektury, właściwie niewiele o niej wiedząc. Przeczytałam jedynie opis z tyłu okładki, który był bardzo enigmatyczny. Momentalnie dałam się pochłonąć. Początek powieści to istna jazda bez trzymanki. Zapoznawałam się z tym prologiem z wypiekami na twarzy, spodziewając się fenomenalnej powieści. Niestety delikatnie się rozczarowałam. "Feed" nie jest fantastyczne, a jedynie dobre - już wyjaśniam dlaczego. 


Autorka chciała zadbać o największe szczegóły i zrobiła to, ale kosztem wartkiej akcji. Najprościej mówiąc, "Feed" niezmiernie często się dłuży. Rozwleczenie fabuły chwilami sprawiało, iż musiałam robić sobie przerwę od lektury, ponieważ bardzo się męczyłam. Potrafię jednak zrozumieć intencje pisarki. Grant stworzyła historię, w której media są istotną, jak nie najważniejszą siłą, wpływającą na masy. Chciała całą książkę wystylizować na taką blogerską relację "na żywo". Fani powolnego kreowania opowieści z pewnością będą usatysfakcjonowani. Na mnie ten zabieg niestety nie zrobił najmniejszego wrażenia. Znam masę pozycji mających szybką, emocjonującą akcję i obfitujących w detale.

Powolność fabuły sprawiła (niestety) również, że książka jest dość przewidywalna. Mnie zaskoczyło jedynie zakończenie. Wszystkiego innego spodziewałam się ze sporym wyprzedzeniem. Niestety nie lubię pozycji, które nie robią z mojego mózgu sieczki, miotając w przeróżne strony. 

Jak wiecie, kocham jeszcze w literaturze wspaniałe kreacje bohaterów, ponieważ to oni są osią, wokół której powinno się budować wszystko inne. W "Feed" nie znalazłam niestety postaci, jaka zdobyłaby zupełnie moje serce. Grant postarała się, by każdy z charakterów miał swoje indywidualne cechy, ale nie uniknęła szablonowości. Jaka szkoda:(


Podsumowując - wydaje mi się, że Mira Grant nie wstrzeliła się do końca w moje literackie gusta. Jestem jednak pewna, iż wielu innych czytelników będzie usatysfakcjonowanych lekturą. Ja uważam ją za dobrą z minusem i zastanowię się jeszcze, czy sięgnąć po kolejne tomy.

Życzę wspaniałego zaczytania!
A.

~*~
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2012
Stron: 496
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Ocena: 6.5/10

7 komentarzy:

  1. To zdecydowanie niee moj styl literacki. Nie siegam raczej po tego typu książki. Swoje drogą ciekawą recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Apokalipsa to gatunek, którego jeszcze nie znam jeśli chodzi o literaturę. Wiadomo, filmy czy anime z zombiakami się oglądało, ale książki jeszcze nie! :D Może kiedyś sięgnę po "Feed" (perspektywa blogerów jest kusząca), na razie jednak na mojej półce czeka "World War Z".

    Swoją drogą, cieszę się, że dodajesz nie więcej niż jeden post dziennie. Zdecydowanie łatwiej jest nadążyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam tę książkę (trylogię) za świetne ukazanie świata po apokalipsie.
    Zgadzam się, ze trochę za mało jest akcji i... zombiaków, ale i tak doceniam tę serię za oryginalność.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze super recenzja, ale nie wiem czy spodobał by mi się książka :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ochotę na poznanie tej serii, dlatego nieco zmartwiło mnie, że uważasz ją za nudną... Może na mnie zrobi odmienne wrażenie?
    Nominowałam cię do tagu: http://nieuleczalnyksiazkoholizm.blogspot.com/2017/02/polski-book-tag.html#disqus_thread

    OdpowiedzUsuń
  6. Wprawdzie całą trylogię czytałam już dosyć dawno temu, ale byłam nią zachwycona. Częściowo dlatego, że postapo to zdecydowanie moje klimaty, a częściowo dlatego, że - w przeciwieństwie do wielu książek o zombie - tutaj nie było zwykłej siekanki i walki, ale zombie stanowiły niejako tło i pretekst do stworzenia ciekawej fabuły. Może jednak daj szansę drugiemu tomowi :)

    OdpowiedzUsuń