Dziś będzie nieco kosmicznie;D Zrecenzuję Wam bowiem pierwszą książkę S-F, jaką przeczytałam w życiu i nie będzie to byle jaka pozycja. Czytałam ją już jakiś czas temu i niedawno do niej wróciłam. Zadziwiłam się, iż odebrałam ją jeszcze lepiej niż ongiś.
Lubicie marzyć o podróżach w daleki wszechświat? Zapraszam Was na "Grę Endera" O. S. Carda, która zabiera w taką właśnie ekspedycję:)
Powieść przenosi nas w świat dalekiej przyszłości, gdzie ludzie pragną za wszelką cenę utrzymać pokój, który już odchodzi w zapomnienie. Nasza rasa przygotowuje się na atak kosmicznych wrogów - Robali. Wojsko poszukuje idealnego żołnierza, jaki poprowadzi ludzkość do zwycięstwa swoimi ponadprzeciętnymi zdolnościami strategicznymi. W tym celu odbierają najinteligentniejsze dzieci swoim rodzicom i zabierają je o pewnego ośrodka szkoleniowego. Wśród takich wybrańców znalazł się Ender - młody i niezwykle uzdolniony chłopiec. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że to dopiero początek jego drogi do własnego psychicznego samozniszczenia i stania się marionetką w rękach innych.
Jestem niezwykle zadowolona z lektury;) Nawet nie sądziłam. że dam się po raz kolejny tak bardzo wciągnąć w niesamowity gwiezdny świat, wykreowany przez prawdziwą legendę literatury S-F - Orsona Scotta Carda. Książkę, tak jak ongiś, pochłonęłam w kilka godzin, nie mogąc się oderwać i przestać później o niej myśleć. To kawał nietuzinkowej literatury, która pod swoją niekonwencjonalną formą kryje wiele ważnych problemów, starając się nauczyć czytelnika, do czego prowadzi zabawa w kreowanie młodocianych morderców, jacy mają istnieć tylko po to, by spełnić wymagania swoich "twórców".
Najbardziej w tej powieści podobała mi się niezaprzeczalnie kreacja głównego bohatera. Andrew "Ender" Wiggin to dziecko niezwykłe, aż przerażające poziomem swojej inteligencji, pokazujące, że siła świata tak na prawdę zależy od najmłodszych, a nie reżimu dorosłych. Podczas czytania zaszokowało mnie to, iż sam. świadomie, doprowadził się do całkowitego zniszczenia. Przeciwstawił się swoim zasadom, złamał wszelkie bariery. Zatrważające w tym wszystkim jest to: Ender miał być tylko przedmiotem w rękach innych ludzi, gwarancją na przyszłe szczęście całego globu. Tylko czym miało to być okupione...
O. S. Card w świetny sposób ukazał brutalny, bezkompromisowy świat, w jakim musi żyć bohater. To zupełnie coś nowego na tle innych dzieł literatury. Zakończenie dosłownie miażdży - mówię Wam to z ogromną szczerością - finał zmiótł moje emocje niczym ziarenka piasku na pustyni. Podobało mi się również, że autor dopiął wszystko na ostatni guzik, sprawiając, iż "Gra Endera" mogłaby być samodzielną pozycją, a nie początkiem serii. Ja ją właśnie tak traktuję, ponieważ o kontynuacjach nie słyszałam nic dobrego. Sięgając po tę pozycję po raz kolejny, nie spodziewałam się zauważyć tak wiele nowych kontekstów i samej wielowymiarowości działa. Czuję się niezwykle usatysfakcjonowana lekturą.
Podsumowując - książka jest świetna - niedługa, a mimo to pełna akcji, przekazująca bardzo ważne wartości, ciekawiąca swoją konwencją i niesamowitym miejscem akcji oraz wspaniale wykreowanym protagonistą. Czego chcieć więcej?:) Dlatego polecam Wam ją z całego serca:)
Życzę miłego zaczytania!
A.
~*~
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2009
Stron: 328
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Ocena: 9/10
Nie, ta książka zdecydowanie nie jest w moim typie ;) Zresztą mam tyle do czytania, że nie ogarniam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytaninka
O, "Gra Endera", stara, dobra klasyka militarnej s-f! Książka jest fenomenalna, Ender to niesamowita postać. Głęboka refleksja miesza się z diagnozą kondycji moralnej ludzkości, dojrzałość i kunszt! Jedna z najlepszych i najdojrzalszych książek jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńDokładnie:)
UsuńJeszcze nigdy nie czytałam sci-fi, nawet Lema, choć lubię klasyków. Mam obawy, że nie odnalazłabym się w tym klimacie, osadzam się bowiem mocno w doczesności i wszystko, co z teraźniejszością związane jest mi bardzo bliskie
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale warto sięgać po coś innego:)
UsuńTrochę przyspoilerowałaś w tej recenzji ;)
OdpowiedzUsuńCo do samego Endera, mam za sobą chyba każdą książkę z jego imieniem. Zacząłem oczywiście od "Gry Endera" i chyba muszę być strasznym dziwakiem, skoro dopiero kolejne części cyklu prawdziwie mnie zachwyciły i poszatkowały mój mózg na dobrych kilka tygodni. Niemniej sama postać Endera, jak i świat wykreowany przez O.S. Carda, to coś, co zapada w pamięci na bardzo długo.
Przy takiej książce ciężko nie przyspoilerować;D Każdy lubi coś innego:)
UsuńCzytałam, bardzo mi się podobała i chętnie do niej wracam :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu chodzi za mną ta książka. Po Twojej recenzji doszłam do wniosku, że w końcu muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przede mną :) Jeszcze jej nie dorwałam, a tak szczerze to chyba się nawet za nią nie oglądałam :P Trzeba to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńOj, historię Endera poznałam już dosyć dawno temu (tuż po premierze filmu, który spodobał mi się, jednak to dopiero książka mnie niesamowicie zauroczyła) i, podobnie jak Tobie, bardzo mi się podobała. Po pozostałe części jeszcze nie sięgnęłam, ale myślę, że kiedyś to zrobię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Ola z bloga Zaczytana Iadala