Po raz kolejny recenzuję książkę dla młodzieży i po raz kolejny ocena nie będzie zbyt łaskawa, choć tę opowieść cenię sobie o wiele bardziej niż poprzednią. Jest bardzo kontrowersyjna, ale ma pewne smaczki, które sprawiają, iż w moich oczach zyskuje. Szczególnie, że dzięki tej powieści na prawdę wkręciłam się w czytelnictwo.
Zapraszam na recenzję "Zmierzchu" Stephenie Meyer.
Protagonistką i narratorem opowieści jest Isabella Swan, która przeprowadza się na stałe do ojca. Matka dziewczyny jest żoną zawodowego baseballisty i jeździ z nim na wszelkiego rodzaju zawody po całym kraju. Młoda Bella, bo takie miano bardziej lubi, zaczyna naukę w high school w Forks. Jak można łatwo przewidzieć - wzbudza niemałą sensację. Zauważa tam niepokojąco osamotnioną, odznaczającą się niezwykłą urodą grupę. Jest to rodzina Cullenów, a jeden z jej członków zamiesza jeszcze w życiu Belli, a jak - tego z pewnością domyślacie się sami.
Sama nie wiem dlaczego, ale lubię tę powieść. Jest tak banalna i chwilami niedorzeczna, że aż zabawna i powodująca uśmiech na mojej twarzy. Kiedyś (gdy byłam niewiele rozumiejącą smarkulą) uwielbiałam ten świat, ponieważ wydawał mi się być taki inny, intrygujący - teraz wiele się zmieniło. Mimo to nadal darzę ciepłymi emocjami tę książkę. Otworzyła mi oczy na piękno jakim jest literatura, zdecydowanie:) Teraz pora na szczegóły - plusy i minusy.
Plusem zdecydowanie jest dla mnie dbanie Meyer o ciekawe konteksty historyczne dla naszej wampirzej rodzinki. Każda postać pochodzi z innego okresu i widać to w jej zachowaniu. Nadal wielkie wrażenie robi opowieść Carlisle'a. Doskonale ukazane czasy purytanizmu, jaki walczył z przeróżnymi potworami, a jak pokazuje mitologia serii, nie bez powodu. Uwielbiam również postać Alice i Jaspera. Intryguje mnie tajemnicza przeszłość dziewczyny i żołnierski sposób bycia blondyna (w późniejszym czasie się wszystko wyjaśnia, co i jak;D). Edward również prowadził niebanalne ludzkie życie. Pod tym względem należy przyklasnąć autorce.
Wiem, że wielu czytelników nienawidzi Belli za jej flegmatyzm i masę powtarzających się, idiotycznych myśli, ale ja jakoś ją toleruję i uważam, że nawet jeszcze bardziej ubarwia powieść swoją kompletną głupotą i osobowością starej panny z kotami. Mimo, iż Meyer podeszła zupełnie źle do skonstruowania jej postaci, nie wyobrażam sobie innej osoby na jej miejscu. Mam wrażenie, że powstałby ogromny dysonans, gdyby pisarka zdecydowała się inaczej przedstawić Bellę. Młoda Swan integruje się w pełni ze specyficznym światem Forks i niczego jej nie brakuje. Do tego tworzy intrygujący duet z Edwardem, którego osobowość jest zupełnie inna choć mająca wiele podobieństw.
Podobały mi się również przeróżne odniesienia do klasyków światowej literatury, Pod tym względem Meyer ma u mnie dużego plusa, ponieważ zawsze miło jest znaleźć takie smaczki w książkach. gdyby nie to, książka dostałaby w ostatecznym rozrachunku o wiele gorszą ocenę.
Myślę, że warto również wspomnieć, iż to białe wydanie jest wprost obłędne. Wy tego nie widzicie, ale ma wspaniałe czerwone brzegi kartek. Kiedy je zobaczyłam, bez wahania kupiłam całość, ponieważ świetnie prezentuje się na półce.
Teraz pora na to, co mi się nie podobało. O ile same wampiry, ich historie i mitologia zostały super skonstruowane (widać to szczególnie w "Przewodniku po Sadze Zmierzch"), to Meyer bardzo blado przedstawiła to w książce, Wiele ciekawych informacji znalazłam dopiero w pozycji, o której przed chwilą wspomniałam, a przecież to wszystko powinno znaleźć się na kartach powieści, a takie "kompendium" winno być jedynie dodatkiem, Na tym polu ogromny minus.
Fabuła jest również bardzo przewidywalna i chwilami nudna. Najciekawszymi momentami są jedynie opowieści o przeszłości nieśmiertelnych, reszta (oprócz scen z Alice i Jasperem, które uwielbiam) jest nudnym zapychaczem, a mimo to lubię tę całość, ponieważ szybko się ją czyta i pozwala się na prawdę zresetować po czymś mocniejszym.
Podsumowując - jestem bardzo łaskawa dla tej książki, ale powstrzymajcie się od hejtu w komentarzach. Nie potrafię o niej inaczej pisać. Mam niewyobrażalnie wielki sentyment i lubię czasami wracać do tej, owszem, infantylnej opowieści, ale bardzo odprężającej po cięższych pozycjach. Nie wiem natomiast czy Wam ją polecać czy nie - jeżeli jesteście ciekawi, sięgajcie, a jeśli od razu skazujecie pozycję na potępienie - nie warto psuć sobie nerwów.
Życzę miłego zaczytania!
A.
~*~
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2012
Stron: 416
Tłumaczenie: Joanna Urban
Ocena: 6/10
Czasami potrzebujemy sięgnąć po takie lekkie propozycje czytelnicze, uwzględniając, do jakiej grupy czytelników są one kierowane i jaka wówczas była moda na wampiry, to ta książka dobrze się sprawdziła. :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie bardzo mam czas ale chętnie bym przeczytała
OdpowiedzUsuńJaka jest Twoja najważniejsza lekcja, której nauczyłaś się dzięki tej książce?
OdpowiedzUsuńCałą serię Zmierzch przeczytałam prawie jednym tchem lata temu. Polecam Ci kolejne części, które już niekoniecznie są tak bardzo przewidywalne jak ta ;)
OdpowiedzUsuńW gimnazjum przeczytałam całą serię z zapartym tchem - wiadomo ;) Dlatego też mam wielki sentyment do tych książek. Jednak jak po kilku latach z ciekawości wróciłam do pierwszego tomu, szybko go odłożyłam. Nie chce sobie psuć dobrych skojarzeń ;) Jest to seria zdecydowanie dla osób młodszych, i dla nich jest naprawdę świetną pozycją :)
OdpowiedzUsuńCzytałam Zmierzch jak było o nim najgłośniej i byłam zachwycona. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najbardziej ambitna seria na świecie, ale i tak bardzo dobrze ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńTo jedna z moich ulubionych książek. Zawszze będę miała sentyment do tej serii.
OdpowiedzUsuńBella, tak, jest denerwująca, ale jednak <3.
Bardzo dobra recenzja :)
Pozdrawiam!
http://polecam-goodbook.blogspot.com/
Mam do tej książki duży sentyment, bo wiele dobrych wspomnień związanych z nią, pozostało aż do dziś. W podstawówce bardzo mi się podobała , tak samo jak ekranizacja.
OdpowiedzUsuńJa również mam spory sentyment, czytałam ją jakoś na początku liceum i pochłonęłam bardzo szybko całą serię. Mimo wszystko wątpię, żebym kiedykolwiek do niej wróciła, bo Bella jest jedną z bohaterek, których nie umiem polubić. Niemniej jednak książkę można polecić młodszym czytelniczkom (na pewno jest o niebo lepsza od Grey'a :D)
OdpowiedzUsuńJa również mam do niej sentyment! Kurcze, pierwsza taka powieść z tego gatunku i dlatego tak hejtowana... jakby się zastanowić to połowa książek do niej podobnych jest wręcz taka sama, ale je to już każdy uwielbia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
Lubię wracać do nie których książek i po okresie wielkiego bumu na sagę Zmierzch byłam pewna, że do niej nie wrócę. Trafiło się jednak, że jako już dojrzała osoba sięgnęłam po nią ponownie. Jako młodsza osoba mogłam się wczuć w postać Belli i nawet zrozumieć jej pewne zachowania, teraz są one dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Meyer naciągnęła tak fabułę, że za dziwne sytuacje nie winię głupoty Belli, ale wampiry i ojca bohaterki. Gdzie dojrzałość, rozsądek dyktowany latami doświadczeń? Gdzie odpowiedzialność? Lubiłam tę serię, ekranizację również, ale już do niej nie wrócę, bo musiałabym podać do sądu Charliego :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś obejrzeć film Żmierzch, ale nie dałam rady. Jeśli książka wciąga tak samo, to niestety nie jest to propozycja dla mnie. Chociaż zazwyczaj książki są dużo lepsze od filmów, więc może kiedyś spróbuję. Poczekam aż mi córka podrośnie, podrzucę jej i sama będę podkradać ;)
OdpowiedzUsuńJa się zachwyciłam Zmierzchem, gdy byłam w liceum. Najpierw dorwałam film, potem wzięłam się za książki. Teraz... nie jestem wstanie obejrzeć filmu, bo tak mnie on bawi :D Książkę jakoś daję radę przeczytać... ale te spojrzenia Belli i Edwarda... :D Wymiękam!
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniały czasy, gdy dosłownie pożerałam "Zmierzch". Ehh,kiedy to było...
OdpowiedzUsuń