Dziś będzie po raz kolejny filmowo. Pora bowiem na Filmowe Ekranizacje, czyli recenzję filmu będącego interpretacją powieści, której opinię już możecie znaleźć na moim blogu. W tej edycji serii będzie nieco kosmicznie. Czeka nas przygoda w daleką przestrzeń i walka o bezpieczeństwo naszej planety.
Zapraszam na "Grę Endera" - film oparty o książkę Orsona Scotta Carda o tym samym tytule.
Mija kilkadziesiąt lat od ostatniej wojny, którą ludzkość cudem wygrała. Teraz przygotowujemy się do kolejnej. Władze uważają, że w umysłach dzieci skryta jest najlepsza strategia na walkę z wrogiem. Ender Wiggin jest jednym z wybrańców, którzy rozpoczynają szkolenie w elitarnej placówce. Czy sprosta zadaniu?
"Gra Endera" jest dobrym filmem sci-fi, ale mam duże zastrzeżenia, co do nazwania go mianem adaptacji książkowego pierwowzoru. W oderwaniu od powieści, robi kapitalne wrażenie, ponieważ jeszcze czegoś takiego nie było w światowym kinie - przedstawienie głębokiej reflekcji nad postępowaniem ludzkim na tle kosmicznej przestrzeni.
Największą zaletą tego filmu jest niezaprzeczalnie oprawa audiowizualna. Wspaniale spisali się scenografowie i charakteryzatorzy, a w późniejszych etapach osoby odpowiedzialne za montaż i wszelaką postprodukcję. Plany zachwycają, tak samo zimna i skąpa kolorystyka. Doskonałe są również efekty specjalne, które robią ogromne wrażenie, szczególnie w scenach, gdy bohaterowie poruszają się w stanie nieważkości. Całości dopełnia świetna muzyka Jablonsky'ego, która zachwyci niejednego melomana.
Podobała mi się również obecność doświaczonych aktorów, jacy pokazali w dobry sposób swoje umiejętności. Nie jest to ich najlepszy film, ale bez nich miałabym o wiele więcej negatywnych aspektów do opowiedzenia:) Harrison Ford, Ben Kingsley i Viola Davis budują klimat całego obrazu. Nie podobała mi się jednak gra aktorska odtwóców ról dzieci. Asa Butterfield jako Ender jeszcze się broni, ale reszta - chyba nie podołała. Moje odczucia były niemal koszmarne, ponieważ byłam zmuszona oglądać film w wersji z dubbingiem, jaki był... (taktyczne kropki zastępujące przekleństwo). Po prostu koszmar! Dlaczego Polacy robią tak świetną robotę dubbingując gry komputerowe, a tak paskudną przy filmach? Tak trudno zachować standardy, jakich już nauczyli się ludzie pracujący nad wirtualną rozrywką? Brak słów...
Skupmy się jednak na tym, czy to dobra adaptacja. Zdecydowanie nie. Książka poruszała swoim psychologicznym wydźwiękiem, film wszystko spłycił i skupił się na ciągłej akcji, a w powieści Carda to nie to było najważniejsze, a rozterki, jakie przeżywał główny bohater. Ci, których pierwowzór zachwycił, nie będą zadowoleni z seansu, ale na odrwrót może być zupełnie inaczej. Sądzę, iż gdybym zaczęła od ekranizacji, byłabym jeszcze bardziej zachwycona lekturą:)
Film broni się jako adaptacja jednym aspektem - zachowała brutalność literackiej wersji. Nadal możemy poczuć ciężki klimat tej specyficznej opowieści sci-fi. Jest nam dane oglądać zatrważający proces przekształcania się dzieci w istne maszyny do zabijania. Cieszę się również, iż twórcy nie spartoczyli zakończenia, zaskakuje i daje do myślenia, tak samo, jak w samej powieści. Muszę przyznać, że po seansie długo zastanawiałam się, co całość - książka i film - chce nam przekazać. Moje wnioski są zatrważające, cywilizacja już od dawna działa sama przeciw sobie. Niebawem, gdy przekroczymy pewną granicę, stanie się to, co w tej historii - może bez inwazji obcych na Ziemię - ale upadek moralny na prewno.
Polecam Wam "Grę Endera" nie jako ekranizację, ale film, który z pewnością zrobi na Was wrażenie i zmusi do refleksji. Ja jestem względnie zadowolona, choć spodziewałam się większej wierności powieści Orsona Scotta Carda.
Tytuł oryginalny: "Ender's Game"
Rok: 2013
Budżet: 110 000 000 $
Reżyser: Gavin Hood
Scenarzysta: Gain Hood
Muzyka: Steve Jablonsky
Czas trwania: 1 godz. 54 min.
Moja ocena: 7/10
A Wy co o nim sądzicie?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Pozdrawiam i miłego seansu,
A.
UWAGA!!!
Chciałabym powiedzieć, że nie jestem żadną ekspertką w temacie filmografii i oceniam ekranizacje bardzo subiektywnie. Dlatego nie pragnę nikogo zdenerwować ani obrazić moją opinią. Nie uważam się za osobę wszechwiedzącą w tym temacie. Pasjonuję się kinem i opisuję je tak, jak widzę:)
Zdjęcia i informacje zostały zaczerpnięte z portalu http://filmweb.pl
Już od jakiegoś czasu planuję obejrzeć "Grę Endera", dlatego cieszę się, że mogłam przeczytać Twoją opinię.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że kiepska gra aktorska dzieci wynika z tego, że w rzeczywistości grają dorosłych — w końcu bohaterowie "Gry Endera" są dużo starsi mentalnie niż metrykalnie. Niestety, nie wiem, jak dobrym aktorem musiałoby być dziecko, aby wiarygodnie zagrać mentalnego dorosłego. I to właśnie pewne ryzyko ekranizowania tej książki. Trzeba przymknąć na to oko, bo inaczej się nie da.
Myślę, że polski dubbing tak naprawdę nie jest taki zły. Przy filmach animowanych dajemy czadu. Tylko przy normalnych filmach zwykle coś nie idzie (choć to się powoli zmienia. "Gra Endera" jest jeszcze sprzed kilku lat, a zmiana nastąpiła niedawno). Przy grach dopiero się rozwijamy. "Wiedźmin" jest zdubbingowany świetnie, bo ma oddawać właśnie polszczyznę (najczęściej tą najniższą, ale jednak najbardziej naturalną...)Przy reszcie gier problem polega na tym, że aktorzy dostają łyse kwestie, bez kontekstu i muszą grać na czuja. To jeszcze stara szkoła dubbingowa. Obecnie jednak robi się tak, jak na zachodzie i wychodzi to jak najbardziej na plus :)
Nie jest to film dla mnie. Nie lubię takiej tematyki. Oczywiście, ekranizacja może być dobra, ale nie przekonuje mnie to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
zapraszam do mnie na nową recenzję, ale I NA PIERWSZĄ RECENZJĘ NA FUZJI! :)
http://fuzja-recenzentow.blogspot.com/
Bardzo chcę przeczytać tę książkę, ale oczywiście nigdy nie ma kiedy. :D Teraz mam chociaż motywacje by zrobić to jak najszybciej, bo jestem ciekawa ekranizacji, a najbardziej tej brutalności. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam WiktoriaCzytaRazemZWami
W recenzjach właśnie o to chodzi, aby mówić jak się czuje :) Szczerze nie jestem fanką SF, także nie znam ani ksiażki, ani filmu. Jednak podsunę tytuł mężowi i zobaczymy co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńTo w ogóle nie mój klimat - jednak mojego męża nie trzeba zbyt długo namawiać, on to z przyjemnością obejrzy :)
OdpowiedzUsuńOglądałem i naprawdę skradł moje serce <3 Jeśli książka jest jeszcze lepsza... w poniedziałek czeka mnie wizyta w bibliotece :3
OdpowiedzUsuń