środa, 25 stycznia 2017

89. R. Mróz "IMMUNITET"

Oj Panie Mróz, Panie Mróz... Co Pan ze mną robił? Nie dość, że pojawił się Pan w moim czytelniczym życiu tak nagle, to wciąż wykonuje Pan niezwykle efektowny i efektywny blitzkrieg na moim literackim jestestwie. To już siódma książka Pańskiego autorstwa, którą przeczytałam, a ja wciąż jestem pod wrażeniem i wielbię Pana ogromnie, choć nie obyło się bez drobnych mankamentów.
Zapraszam na recenzję "Immunitetu" Remigiusza Mroza!:)

Joanna Chyłka i nieustępujący jej na krok aplikant Kordian Oryński przyjmują kolejną sprawę. Tym razem nie będzie to jednak kaszka z mleczkiem bowiem duet prawniczy wchodzi w świat polityki. Najmłodszy w historii sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje oskarżony o morderstwo, którego jakoby miał się dopuścić przed ośmiu laty. Mężczyzna utrzymuje, że nie był na miejscu zbrodni we wskazanym terminie oraz nie znał ofiary. Jednak czy mówi prawdę? Wszystko to, czego dowiadują się w toku śledztwa prawnicy wydaje się temu przeczyć. Kto chce zniszczyć młodego aspirującego sędziego?

Nie pamiętam dokładnie, kiedy rozpoczął się w Polsce spór o Trybunał Konstytucyjny. Czy przed wydaniem "Immunitetu", czy już po - w każdym razie Remigiusz Mróz po raz kolejny pisze bardzo aktualną powieść. Jestem osobą, która bardzo interesuje się polityką, dlatego pojawienie się tych motywów w nowej odsłonie serii z Chyłką i Zordonem było dla mnie idealnym zabiegiem. Czuję, że to takie małe przygotowanie przed lekturą "Wotum Nieufności", jakie już posiadam w swoich zbiorach. Przechodząc jednak do meritum:
Joanna Chyłka jak zwykle zdobywa moje serce. To moja ulubiona postać ze wszystkich książek Pana Mroza. Autor w świetny sposób pokazuje te zmiany, które w niej zachodzą w skutek pewnych wydarzeń. Z jednej strony jest mi przykro, że los wciąż kopie ją w tyłek, a z drugiej oczekuję, iż Zordonowi choć raz porządnie dostanie się w kuper od życia. Po lekturze "Immunitetu" zaczęłam przestać go lubić. To zakończenie... Jak on mógł to zrobić?! Do tej pory się zastanawiam. Postaci drugoplanowe również zostały świetnie wykreowane. Jestem pod ogromnym wrażeniem osoby Artura Żelaznego - już od "Kasacji" jaśnieje on nieprzerwanie na tle wydarzeń. Zawsze niezmiernie mnie irytował, podkładając Chyłce kłody pod nogi. Wciąż staram się rozwikłać jego wszelkie tajemnice. Mam nadzieję, iż Pan Remigiusz Mróz pokaże go nieco więcej w kolejnych odsłonach.

Teraz małe minusy całego utworu. W "Immunitet" wkręciłam się bez problemu, ale około połowy zaczęłam odczuwać niezwykłe znużenie. Akcja wtedy okropnie się rozwlokła, a całości brakowało, najzwyczajniej w świecie, polotu. Za to ten mały minusik w ocenie liczbowej. Na szczęście przebrnęłam przez słabszy fragment, ale dalsza lektura nie przynosiła już tak ogromnej przyjemności. Zakończenie też niezbyt mnie zaskoczyło, choć było jak najbardziej poprawne i ciekawe. Liczę, iż piąty tom tej prawniczej serii poprawi niedociągnięcia "Immunitetu".

Mimo maleńkich niedogodności Remigiusz Mróz po raz kolejny podarował mi kilka godzin wspaniałej czytelniczej rozrywki. Jestem niezwykle usatysfakcjonowana lekturą i czekam na kolejny tom o Chyłce i Zordonie oraz oczywiście na ekranizację, która w formie serialu ma niebawem pojawić się w Polsce.


Życzę wspaniałego zaczytania!
A.

~*~
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2016
Stron: 648
Ocena: 10-/10

4 komentarze:

  1. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać nic tego autora, ale na pewno to nadrobię. Strasznie mnie zaciekawiłaś tą recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się trochę boję tej polityki, TK wychodzi mi bokiem... Ale to Mróz, więc i tak się zakocham!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Chyłkę chociaż kolejne części nie porywają mnie już tak jak zrobiła to "Kasacja". :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię tę serię, mam wrażenie, że Chyłka należy do najlepszych postaci, jakie stworzył Mróz, ale muszę przyznać, że poziom powoli spada. Choć po wybuchowej końcówce pewnie i tak sięgnę po kolejny tom :)

    OdpowiedzUsuń