sobota, 21 stycznia 2017

Filmowe Ekranizacje #13 ZMIERZCH

Wielokrotnie zastanawiam się, czy dobrze robię, wybierając takie, a nie inne treści, które publikuję na swoim blogu. Staram się pokazywać Wam to, co najbardziej bym chciała, ale wiem, iż Internet to bardzo wybredne miejsce i często ludzie, poruszający się po nim, potrafią być okrutni. Dziś zrecenzuję film, będący ciągłym przedmiotem hejtu, mimo że od premiery minęło już niemal dziewięć lat. Czy jest to aż tak zły obraz? Dlaczego kinomani tak "zjechali" ową produkcję?

Zapraszam na Filmowe Ekranizacje i "Zmierzch"!:)

Fabuły nikomu nie trzeba przedstawiać, ale dopełnijmy formalności. Isabella Swan jest młodą dziewczyną, którą sytuacja zmusiła do przeprowadzki na drugi koniec Stanów Zjednoczonych, by zamieszkać z ojcem. Nastolatka zaczyna uczęszczać do miejscowego liceum i stara się ułożyć swoje życie w nowej przestrzeni. Szybko jednak ktoś zaburza jej egzystencję. Owym "nieziemskim" - jak się później okazuje - osobnikiem jest Edward Cullen - enigmatyczny mężczyzna o twarzy anioła, skrywający niejedną mroczną tajemnicę. 

Powiem Wam tak, trochę już w życiu filmów obejrzałam, kilka książek przeczytałam o rzemiośle filmowym, ogólnie rzecz biorąc dokształcałam się, by jak najlepiej o obrazach opowiadać. Dlatego twierdzę w oparciu o owo doświadczenie, że to nie jest zły twór. Uznacie mnie teraz za wariatkę, ale pod względem realizacyjnym "Zmierzch" jest filmem "w punkt". Wszystko tutaj leży, tak jak trzeba - pomijając grę aktorską większości obsady i dziury scenariuszowe. Po za tym - zdjęcia są świetne, montaż także udany, muzyka doskonała. Nie podoba mi się jedynie oświetlenie i kolorystyka, którą ostatecznie wybrano, do przedstawienia całości. 

Muszę przyznać, że Hardwicke dała radę. Podoba mi się jej sposób realizacji całego filmu. Jest na tyle charakterystyczny, że wszystkie jej dzieła są do siebie bardzo podobne technicznie. Dla zainteresowanych - polecam obejrzeć "Dziewczynę w czerwonej pelerynie". Powstała na podstawie tego obrazu książka, jaką recenzowałam, a film jest bardzo dobry.
Uważam, iż przeprowadzono w gruncie rzeczy udany casting, choć nie wszyscy aktorzy odnaleźli się w swoich rolach. Na ogromne uznanie zasługuje jednak Billy Burke jako Charlie. To świetny aktor i nie obniża swojego poziomu nawet w takich filmie. Nie wyobrażam sobie także innych twarzy w rolach Alice i Jaspera - ich kwestie są jak najbardziej udane. Pozwolicie jednak, iż przemilczę kwestię sztywnej Stewart i przerysowanego Pattinsona. Każdy chyba widzi, że to nie to, co powinno zostać pokazane. 

"Zmierzch" jest dobrą ekranizacją książki. Zmienia jedynie kosmetyczne niuanse, choć w gruncie rzeczy, literacki pierwowzór podaje nam wszystko na tacy. Napisanie scenariusza nie musiało być niczym trudnym. Ten jednak nie jest tak dobry, jak mógłby być. Całość wiele by zyskała, gdyby zajęła się tym odpowiednia osoba i podeszła do tego w odpowiedni sposób. 
Wspominałam już wcześniej, że nie podoba mi się kolorystyka, zastosowana przez twórców. Kadry są bowiem skąpane w niebiesko-szarej poświacie, imitującej zapewne mokre i ponure środowisko Forks. Rozumiem intencję pani reżyser, ale jak dla mnie, delikatnie z tym przesadzono. Film pod tym względem jest bardzo nudny. Widz nie ma ochoty rozglądać się po planach, ponieważ nie pojawiają się żadne charakterystyczne elementy. Pod tym względem bardziej ujmuje mnie realizacja kolejnych części.
Napomknę jeszcze słówko o muzyce. Carter Burwell nigdy wcześniej nie był mi znany jako twórca kompozycji filmowych, a z miejsca zdobył moje serce. Jego utwory są niezwykle klimatyczne i wpasowały się dokładnie w to, co dzieje się na ekranie. Niekoniecznie przypada mi do gustu jednak wybór piosenek innych artystów z szeroko rozumianej muzyki popularnej - nie są to po prostu moje klimaty.

Podsumowując - jeśli wyłączy się myślenie i oczekuje się od filmu jedynie kilkudziesięciu minut rozrywki, która niezbyt przeciąża, można świetnie bawić się na seansie "Zmierzchu". Pamiętajcie, że to przede wszystkim kino rozrywkowe - nikt nie oczekuje tutaj nie wiadomo czego. Ja cieszę się, iż przynajmniej trzyma jakiekolwiek standardy realizacyjne. Nie polecam, ale i nie zniechęcam.
 Tytuł oryginalny: "Twilight"
Rok:  2008
Budżet: 37 000 000 $
Reżyser: Catherine Hardwicke
Scenarzysta: Melissa Rosenberg
Muzyka: Carter Burwell
Czas trwania: 2 godz. 02 min.
Moja ocena: 6.5/10
A Wy co o nim sądzicie?
Zapraszam do dyskusji w komentarzach!
Pozdrawiam i miłego seansu, 
A.
UWAGA!!!
Chciałabym powiedzieć, że nie jestem żadną ekspertką w temacie filmografii i oceniam ekranizacje bardzo subiektywnie. Dlatego nie pragnę nikogo zdenerwować ani obrazić moją opinią. Nie uważam się za osobę wszechwiedzącą w tym temacie. Pasjonuję się kinem i opisuję je tak, jak widzę:) 
Zdjęcia i informacje zostały zaczerpnięte z portalu http://filmweb.p


6 komentarzy:

  1. Dziś zarówno książka, jak i film są bardzo krytykowane, miło więc przeczytać opinię, która hejtem nie jest. Masz rację podkreślając, że to przede wszystkim kino rozrywkowe, odnoszę wrażenie, że wielu odbiorców o tym zapomina i oczekuje nie wiadomo czego, a zetknięcie z rzeczywistością stwarza potem u nich jedynie rozczarowanie. Sama książki nie czytałam, a film oglądałam całkiem niedawno, bo będzie gdzieś rok, bo zobaczyć o co to całe halo. I faktycznie z dobrym podejściem można miło spędzić czas podczas ekranizacji, choć żadna rewelacja to nie jest.
    Z perspektywy czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w liceum zachwycałam się "Zmierzchem" :D Postem słuchałam soundtracku, przeczytałam książki . Teraz nie jestem wstanie obejrzeć pierwszej części, jest nuda, szarobura, nijaka. :) Wszystko z wiekiem się zmienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś to był naprawdę hit! Zmierzch to była chyba pierwsza książka jaką przeczytałam tak z własnej woli, potem obejrzałam film i też mi się podobał. Zwłaszcza muzyka, szalałam za tym klimatem. Teraz myślę że film jest...nudny. Jednak czasami fajnie jest wrócić i jeszcze raz go obejrzeć nawet jeśli dzisiaj Zmierzch jest mocno krytykowany. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam i raczej nie przeczytam, bo nie przepadam za takim obrazem wampirów, ale film z ciekawości obejrzałam i... nie podobał mi się, bo był bardzo nużący :/
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam i oglądałam. Naprawdę kocham Zmierzch mimo wielu niedociągnięć. No i uwielbiam Kristen Stewart.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie czytałam, ale to zrobię w najbliższym czasie, a do filmu jestem bardzo przywiązana. Uwielbiam wszystkie części, swojego czasu większość mojego pokoju była obklejona plakatami, a z moich ust padały tylko teksty dotyczące filmu.
    Basia z bloga ostatniaksiazkoholiczkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń