Dzisiaj książka nieco inna niż wszystkie, jakie do tej pory recenzowałam. Otwieram cykl "Pora na klasykę" - czyli serię, w ramach której będą się pojawiały, co jakiś czas, pozycje z kanonu powieści wybitnych. Powieści, które stały się kultowe przez wieki i które ukształtowały współczesną literaturę. Postanowiłam zacząć od "Hrabiny Cosel". Dlaczego? Nigdy nie czytałam prozy Józefa Ignacego Kraszewskiego i byłam bardzo zainteresowana nagłym "romansem" z jego tego typu twórczością. Co wyszło z tego nowego związku? Coś bardzo przyjemnego!:)
Na kartach książki poznajemy historię Anny Hoym, żony jednego z najważniejszych ministrów Augusta II Mocnego. W czasie alkoholowego upojenia (delikatnie mówiąc;D) pan Hoym zapewnia króla o piękności swojej żony. Wraz z innym urzędnikiem zawarł zakład, że jeśli jego połowica okaże się najpiękniejszą panią na dworze, to wygra dużo pieniędzy. Co z tego wyniknie? W jaki sposób Anna Hoym stanie się hrabiną Cosel? Przekonajcie się sami;D
Powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron, choć po kilku poprzednich lżejszych lekturach trudno było mi się przyzwyczaić do patetycznego tonu, długich opisów i tym podobnych środków warsztatów pisarskich dawnych pisarzy. Przyciągnęła mnie bowiem świetnie wykreowana główna bohaterka oraz niezwykle wysublimowany i zobrazowany w wybitny sposób świat intryg dworskich. To utrzymywało moje zainteresowanie pozycją. Od czasu przeczytania ostatniej strony, Kraszewski jest moim mistrzem kreacji porachunków na tle królewskiego tronu.
Wspomniałam o głównej bohaterce. Anna Hoym to jedna z moich ulubionych postaci w polskiej literaturze. Być może spodobała mi się dlatego, iż była autentyczną osobą. Nie wiem. Tak czy inaczej, to inteligentna młoda kobieta, potrafiąca wykorzystać swoje atuty w odpowiedni sposób. Jest doskonałym przykładem siły oraz piękna kobiecości. To smutne, jak skończyła. Z pewnością na to nie zasługiwała.
Za to króla Augusta II Mocnego wprost nienawidzę! Miałam ochotę rzucać książką, choć jest tak ślicznie wydana. Cóż za wierny obraz szowinistycznego, męskiego organizmu, żerującego na kobietach w celu samozaspokojenia! Paskudnik! Myślę, że stojąc przed nim, nie miałabym żadnego problemu i wymierzyłabym mu siarczysty policzek za te wszystkie świństwa. To nie jest odpowiedni człowiek na miejsce na tronie. Wykorzystywał swoich poddanych, by dalej prowadzić hulaszcze życie. Moim zdaniem, Cosel powinna spełnić swoje groźby wobec niego (Ci co czytali wiedzą o co chodzi;D).
Na kartach książki poznajemy historię Anny Hoym, żony jednego z najważniejszych ministrów Augusta II Mocnego. W czasie alkoholowego upojenia (delikatnie mówiąc;D) pan Hoym zapewnia króla o piękności swojej żony. Wraz z innym urzędnikiem zawarł zakład, że jeśli jego połowica okaże się najpiękniejszą panią na dworze, to wygra dużo pieniędzy. Co z tego wyniknie? W jaki sposób Anna Hoym stanie się hrabiną Cosel? Przekonajcie się sami;D
Powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron, choć po kilku poprzednich lżejszych lekturach trudno było mi się przyzwyczaić do patetycznego tonu, długich opisów i tym podobnych środków warsztatów pisarskich dawnych pisarzy. Przyciągnęła mnie bowiem świetnie wykreowana główna bohaterka oraz niezwykle wysublimowany i zobrazowany w wybitny sposób świat intryg dworskich. To utrzymywało moje zainteresowanie pozycją. Od czasu przeczytania ostatniej strony, Kraszewski jest moim mistrzem kreacji porachunków na tle królewskiego tronu.
Wspomniałam o głównej bohaterce. Anna Hoym to jedna z moich ulubionych postaci w polskiej literaturze. Być może spodobała mi się dlatego, iż była autentyczną osobą. Nie wiem. Tak czy inaczej, to inteligentna młoda kobieta, potrafiąca wykorzystać swoje atuty w odpowiedni sposób. Jest doskonałym przykładem siły oraz piękna kobiecości. To smutne, jak skończyła. Z pewnością na to nie zasługiwała.
Za to króla Augusta II Mocnego wprost nienawidzę! Miałam ochotę rzucać książką, choć jest tak ślicznie wydana. Cóż za wierny obraz szowinistycznego, męskiego organizmu, żerującego na kobietach w celu samozaspokojenia! Paskudnik! Myślę, że stojąc przed nim, nie miałabym żadnego problemu i wymierzyłabym mu siarczysty policzek za te wszystkie świństwa. To nie jest odpowiedni człowiek na miejsce na tronie. Wykorzystywał swoich poddanych, by dalej prowadzić hulaszcze życie. Moim zdaniem, Cosel powinna spełnić swoje groźby wobec niego (Ci co czytali wiedzą o co chodzi;D).
Podsumowując - pozycja świetna dla fanów klasyki, ale nie dla ludzi, którzy zaczynają przygodę z historiami czasów minionych. Nie odnajdą się w mocno odmiennym od współczesnego stylu, dlatego polecam tylko starym wyjadaczom pozycji historycznych:)
Pozdrawiam!
A.
Pozdrawiam!
A.
~*~
Metryczka:
Wydawnictwo: Kurpisz
Stron: 328
Ocena: 7.5/10
Ciekawe! :) Tak rzadko sięgam po klasykę, a jeszcze rzadziej po polskich autorów :) Proszę: zamów mnie! :)
OdpowiedzUsuńhttp://piszeczytamgotuje.blogspot.com
Czyli pierwsza z zakładanych pozycji czytelniczych powiązanych z klasyką za Tobą. :) Moje spotkania z tą książką należały do bardzo udanych, dzięki takim tytułom dałam się wkręcić w historyczne klimaty. :) Z zainteresowaniem czekam na kolejne recenzje. :)
OdpowiedzUsuńKlasykę można, a nawet powinno się od czasu do czasu czytać. Oczywiście nie wszystkie pozycje z "kanonu" będą się czytelnikom podobać, ale czasem można zostać mile zaskoczonym. A mnie zainspirowałaś do stworzenia serii postów w zbliżonej tematyce na swoim blogu (broń Boże, nie będę niczego "zgapiać":)), na którego serdecznie zapraszam: http://przeliterowana.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńLuzik:) możesz ściągać:) chetnie poznam twoje opinie na temat klasyki i nie tylko:)
Usuńnie sięgam po takie książki więc póki co to sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńwww.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
Nie przepadam za klasyką, wolę romanse, horrory, thrillery :) W sumie wszystko oprócz klasyków :)
OdpowiedzUsuńObserwuję
http://zyciepelnekoloru.blogspot.com/
Brzmi interesująco, ale obawiam się, że to nie książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
A raczej przeczytam, uwielbiam książki o tematyce historycznej :) Może nawet podołam :P Pozdrawiam Pośredniczka
OdpowiedzUsuńPowodzenia!:)
UsuńJuż od dawna mam zabrać się za klasykę, jednak zwyczajnie nie mam kiedy. Pierwsza w kolejce jest Austen a później Bułhakov dlatego nad Harbiną Cosel jeszcze się zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńChyba Bułhakow.
UsuńPo lżejszych lekturach często trudno wejść w spokojniejszy i bardzie stonowany rytm trudniejszej tematycznie książki. Może kiedyś i ja skuszę się na tę pozycję. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwidać, że trochę Ci się udzielił styl tej książki, bo w recenzji użyłaś słowa "Połowica" ;D. brzmi ciekawie, ale ja chyba zostanę przy innych książkach. chociaż to wydanie ma ładną okładkę, która kojarzy mi się z kilkoma dobrymi książkami (były wydane w tej serii). pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAhh klasyka to nie dla mnie, może na starość...
OdpowiedzUsuńMimo, że nie lubię klasyki to i tak przeczytałam Twoją recenzję i muszę przyznać, żeby masz bardzo dobry styl i piszesz naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńKlasyki nie lubię, bo po prostu mnie nudzi, zdecydowanie wolę przeczytać coś współczesnego :)
Obserwuję ;)
niematojakksiazki.blogspot.com
Mimo wszystko polecam:)
UsuńKlasyka jest świetna, dziwne że niektórzy miłośnicy książek potrafią traktować z pogarda książki nie napisane współcześnie. Tym bardziej cenna jest tak świetna opinia, jak Twoja! Kiedy ktoś jest prawdziwym miłośnikiem książek, niestraszna mu i klasyka, i horror, i thriller, i dramat, i powieść psychologiczna i nawet surrealizm, prawda? ;)
UsuńA wiesz, że "Hrabina Cosel" została tez sfilmowana?
Wiem;D Oglądałam ekranizację;D Może zrecenzować?
UsuńZawsze można porównać ze sobą te dwie formy: film i książkę :)
OdpowiedzUsuńCo do mojego czytania klasyki, to jest bardzo zróżnicowanie. Zależy co mi się spodoba a co nie! Chyba sięgnę po tę pozycję :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Obserwuję!
Pozdrawiam cieplutko http://sleepwithbook.blogspot.com/