sobota, 1 października 2016

41. M. Pomiećko "TRAUMA"

Zakładając tego bloga, zawsze marzyłam o tym, że uda mi się w końcu uzyskać jakąś współpracę recenzencką. Czyż nie ma czegoś piękniejszego, jak otrzymać książkę do przeczytania i napisać recenzję, która kogoś na prawdę interesuje, skoro zostało się o to poproszonym? Więc, gdy otrzymałam wiadomość na skrzynce mejlowej z propozycją współpracy, wybuchnęłam dziką radością. Sama nie planowałam jeszcze odzywać się do jakichkolwiek wydawnictw, mój blog musi się jeszcze trochę rozwinąć. 



Muszę się przyznać, że kompletnie się zawiodłam. A dlaczego? Zapraszam na recenzję "Traumy" Marcina Pomiećko.

Główną bohaterką książki jest Weronika, młoda dziewczyna uczęszczająca do katolickiej szkoły. Można powiedzieć, iż ma idealne życie - wspaniałych, idealnych rodziców, piękny dom, dobre wyniki w nauce,.. Nie jest jednak tak różowo jakby spodziewać się mogło, ponieważ jedyną skazą tego wyidealizowanego obrazu jest jej brat, który pod wpływem złego środowiska, zmienia się i stacza w dół. Niebawem wpłynie to również na Weronikę i doprowadzi do tragedii.

Kiedy otrzymałam wiadomość, szybko sprawdziłam, cóż to za książka, ta "Trauma". Muszę przyznać, że po zgrabnym opisie, zamieszczanym na wszelkiego rodzaju stronach, mocno zainteresowałam się tą pozycją, szczególnie, iż rzadko sięgam po typowe młodzieżówki, a chciałam to zmienić. Powieść nie miała żadnych opinii, więc nikt nie mógł mnie przestrzec przed tym tworem... niestety. 

Jeszcze nigdy nie czytałam tak złej książki - mówię to z pełną świadomością swoich słów. Nie potrafię znaleźć żadnej dobrej strony tej pozycji... a przepraszam - jest jedna - powieść jest bardzo krótka, to mnie uratowało przed obłędem, ponieważ przez cały czas czytania, zastanawiałam się, co ja tak na prawdę robię. Po dziś dzień żałuję tak zmarnowanego czasu.

Zapytacie, co było złe? Wszystko. Bohaterowie są papierowi, w ogóle brak jest realizmu w ich kreacji, wszyscy idealni, bez żadnej skazy (nie licząc brata i jego koleżków), w swoim perfekcjonizmie aż denerwujący. Szalę goryczy przelał opis ojca głównej bohaterki, to było już czyste przegięcie, karykaturalna postać. Zawsze podczas lektury szukam choć jednego bohatera, z którym mogłabym się utożsamić, nie musi być to nawet główny protagonista, ale w "Traumie" nie odnalazłam nikogo, a znam tego prostą przyczynę - autor nie potrafił skonstruować ani jednej choć odrobinę głębiej ukazanej postaci. 

"Trauma" miała bardzo dobre podstawy do tego, by stać się dobrą książką, sam pomysł nie był zły, ponieważ przypominał mi nieco starą literaturę młodzieżową, ale już wykonanie było koszmarne. Autor nie potrafi zbudować odpowiednio fabuły, by: po pierwsze - być zaskakującą, po drugie - realną, a po trzecie - logiczną. Całą powieść dopełniały pretensjonalne opisy myśli głównej bohaterki, tak głębokie, jak płaski obiadowy talerz oraz styl, który dorównuje początkowym próbom pisarskim uczniów podstawówki - MASAKRA!!! Chwilami miałam wrażenie, że dostałam jedynie marny szkic książki, a nie gotowy produkt. Sama pisząc swoje literackie dyrdymałki wpierw tworzyłam tego rodzaju skrót całej historii, a potem wokół tego dobudowywałam jeszcze masę kolejnych rzeczy i zmieniałam wszystko na bardziej artystyczną formę, stąd moja opinia, że dostałam jedynie marne streszczenie, a nie prawdziwy efekt końcowy.

Nade wszystko szkoda mi tych wszystkich drzew, jakie zostały ścięte na papier do wydruku tego dzieła - przecież to istne marnotrawstwo. Jest masa starszych książek, których już się nie dodrukowuje i to one na to zasługują. Czuję się kompletnie zasmucona tym, iż taki twór dostał się na rynek. Ja odradzam Wam sięgania po tę książkę, szkoda zupełnie czasu. Mam tylko nadzieję, że kolejna współpraca będzie o wiele bardziej owocna.

A.

~*~
Wydawnictwo: Białe Pióro
Rok wydania: 2016
Stron: 130
Ocena: 1/10
Za książkę serdecznie dziękuję autorowi!

9 komentarzy:

  1. Oj, nie miałaś zbyt udanej pierwszej współpracy. No nic, pierwsze koty za płoty :p

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym zobaczyć minę autora, kiedy przeczyta Twoją recenzję :D mam nadzieję, że Twoja kolejna współpraca będzie przyjemniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję podjęcia pierwszej współpracy :)
    Szkoda, że dość nieudanej, ale zawsze coś.
    Pozdrawiam serdecznie!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję współpracy, szkoda jednak, że tak się zawiodłaś na tej książce. Pomysł faktycznie jest całkiem interesujący, szkoda, że wykonanie jest aż tak tragiczne. Dzięki za ostrzeżenie, nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde, co tu się stało w ogóle xD
    Szkoda, że pierwsza współpraca nie należy do zbyt udanych.
    1/10? xDDD Najmniej dałam u siebie chyba 3/10 a już była naprawdę niedobra ta książka, to ja nie wiem co to musi być xD
    Powiem Ci też, że mam awersję do polskich autorów, za ich niewiarygodną toporność i bardzo chciałabym to zmienić. Iskierką nadziei jest dla mnie Marta Alicja Trzeciak, ma świetny, lekki styl :)
    Mimo wszystko gratuluję nawiązania współpracy i odwagi, że potrafiłaś powiedzieć prawdę, że Ci się nie podoba i koniec! Mało jest niestety takich blogerów.
    Kasi recenzje

    OdpowiedzUsuń
  6. Po przeczytaniu Twojej recenzji pomyślałam dokładnie to co Kasia. Ja też nie mam szczęścia do recenzowania książek otrzymanych bezpośrednio od autorów: pierwsza książka, którą otrzymałam (jeszcze przed założeniem bloga, recenzja miała się pojawić na Lubimy Czytać) była słaba, a druga, którą miałam otrzymać, nie dotarła do mnie, a autor przestał się odzywać. Niestety, najgorsze jest to, że teraz praktycznie każdy może wydać książkę, nawet jeżeli jest gniotem.

    OdpowiedzUsuń